Misiaczek – październik 2013
Jesienny poranek z lekką mgłą, bladym słońcem .
Ponura, z niechęcią do całego świata, wlokę się do pracy…
Kolejny kiepski dzień.
Słyszę za sobą zgrzyt nadjeżdżającego tramwaju.
Wyprzeda mnie mała dziewczynka z wielkim, niedomkniętym plecakiem. Biegnie z całych sił. Ze środka wyskakują książki i zeszyty.
Rzucam się za nią, zbieram co rozsypane i krzyczę, bo jak wskoczy do tramwaju …
Zawraca. Pakuję do plecaka to co udało mi się ogarnąć.
Pędzi z powrotem.
Tramwaj wyraźnie czeka.
Zanim zamkną się drzwi coś leci w moją stronę. Patrzę z niedowierzaniem.
To pluszowy misiaczek. Jeszcze ciepły, wilgotny od spoconej ręki.
Stoję na pustej ulicy.
Szelest spadających liści. Patrzę pod słońce i nie wiem
jak nazwać te uczucia, które teraz są we mnie….
…to chyba jednak dobry początek dnia