Moja medytacja – lipiec 2012
Idę ulicami miasta, którego nie mogę zapamiętać.
Miasta, które niezauważalnie rozprzestrzenia się jak powódź.
Miasta ze sterczącymi wieżowcami
Obok których jestem coraz mniejsza,
coraz bardziej nieważna.
Nocą pusto na chodnikach.
Skrzyżowania strzelają żółtym światłem.
Idę z muzyką ustawioną na maxa.
Ani jedna myśl nie wciśnie się wtedy do głowy.
Jest tylko patrzenie i oddychanie
To moja medytacja
Kiedy zdejmuję słuchawki muzykę zastępuje wielka cisza
Mam nadzieję
że kiedyś w tej ciszy odnajdę siebie
uwolnioną od żalu za lotem Ikara,
za niepowrotem Eurydyki,
za Polami Elizejskimi.
Za ludźmi, których nie umiałam kochać
za obrazami, których nie namalowałam,
za decyzjami, których w porę nie podjęłam.
za słowami zbyt wcześnie skazanymi na banicję.
W tej ciszy czekam na huk oceanu w sztormie
i falę, która mnie ze sobą zabierze.