Alleluja! Zmartwychwstał! – kwiecień 2020
Zmartwychwstał dla nas, pustelników w zarazie wielkich metropolii i małych wiosek na całej Ziemi.
Każdy z nas teraz jest sam ze sobą. Ale tylko pozornie.
Nad nami ciężką chmurą wiszą media wszelkiej maści.Młode panienki opatrzone tytułem magistra np. psychologii radzą aby posprzątać. Filozofowie też z tytułami aby pomyśleć, księżą pochylić się nad męką pańską, premier aby nie wychodzić,…Każdy kto przy głosie radzi żeby COŚ robić. Koniecznie! Cokolwiek! Porozmawiać z dziećmi. Zadzwonić do teściowej. Rozdać jedzenie bezdomnym, nakarmić personel szpitalny itd….
Rano, w Wielką Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego otwieram szeroko okna. Śpiew ptaków, oszałamiający zapach kwitnących drzew. Jaskrawy błękit nieba i powietrze ostre, orzeźwiające, nawet bez jednego zawieszonego pyłu…..
Zwykle samochody, autobusy, tramwaje, szczekające psy i krzyczące dzieci na szkolnym boisku. Żaden ptak nie ma takiej siły głosu aby się przedrzeć przez fale jednostajnego hałasu.
A gdyby tak w tej odświętnej, niezwykłej ciszy nie robić NIC! Siedzieć i patrzeć w niebo. Nie poprawiać, nie naprawiać, nie roztrząsać. Nie szukać niczego w sobie. Zatrzymać emocje. Do niczego nie dążyć. Niczego nie pokonywać tylko BYĆ.
Abyśmy czcić mogli Zmartwychwstanie przedtem musiało być umieranie. Przed śmiercią umęczenie. Czy gotowi jesteśmy na uniwersalne wyjście z symbolicznego dołu? Wydobycie z pod kamienia banalnej codzienności i lot w górę? Dzisiaj właśnie świętujemy możliwość takiego wydarzenia. Całkiem inaczej niż dotąd.
Bez zgiełku, bez rezurekcyjnych dzwonów.
Bez wizyt, bez uginających się stołów, bez przejedzenia.
Po raz pierwszy w ciszy, zaskoczeni czymś co nie powinno się nam nigdy zdarzyć w tym bezpiecznym świecie.