Przesłuchanie – marzec 2016
Jestem na ulicy w cudzym, grubym i sztywnym jak pancerz płaszczu cuchnącym bezdomnością. Kieszenie wypchane mam notatkami do wspomnień nigdy nie napisanych. Na nogach buty z wężowej skóry, też nie moje.
Letnia, gorąca noc, wiem że zaraz się skończy i wszystko stanie się jawne. Muszę jak najszybciej opuścić to miasto, które tak dokładnie znam ze snów. Miasto w szarościach, bez skrawka zieleni, miasto przetkane w dole gęstym smogiem.
Górą rozproszone w poświacie czerwonych dymów z wielkich stalowni przekuwających przeszłość w pasmo heroicznych czynów na polu wojennych bitew. Miasto z głuchym łomotem serc tych co postanowili być sobą, być sobą, być sobą…..
Też chcę być sobą! Porzucić siebie taką jaka jestem i znaleźć siebie inną, mądrą , spokojną z pięknie wyważonymi poglądami , bez pomyłek, bez kłamstw, bez katastrof…..
Czuję jak we mnie gwałtownie domaga się miejsca idealna istota w bieli z lekkim nalotem błękitu.
Kobieta koścista i pomarszczona w jarzeniówkami oświetlonym pomieszczeniu rozkłada na stole moje zdjęcia
– Często nosisz cudze ubrania?- pyta, zapala papierosa i znudzona patrzy gdzieś przed siebie.
– Przebierasz się i udajesz, ze nie poddajesz się nikomu i niczemu – ledwo ją widzę w chmurze dymu.
– Wierzysz w swoją wolność?- głos dudniący jak w wyschniętej studni.
Milczę.
– Wiesz, jesteś rozczulająco zabawna na tych zdjęciach.
Te twoje miny, ta wyższość i niższość….W czerni i w bieli, na huśtawce, na karuzeli , dorosła a jeszcze w piaskownicy. Od zawsze, raz szukasz a raz się chowasz….czasami wydaje ci się, że wszystko rozumiesz a za chwilę gubisz się na prostej drodze. Wiesz wszystko i nie wiesz nic.
Ledwo wyczuwalny powiew unosi białe kartki, tam gdzie przed chwilą były moje twarze jest pusto. Powoli wirują coraz wyżej i wyżej a ja wiem, że muszę wreszcie się obudzić.